O tym, czego prawie na pewno nie wiecie o żonie Josepha von Eichendorffa
Dorobek piśmienniczy ks. A. Weltzla jest podobny do kostki rosołowej, którą można i należy rozpuszczać, by przygotować pokrzepiający posiłek. Przypiski do jego pracy o rodzinie Eichendorffów nanosiło już wielu, między innymi A. Nowack i F. Haiduk. Mimo mozolnej pracy kontynuatorów praca wyjaśniająca bogaty kontekst zebranego przez ks. A. Weltzla materiału nie może być uznana za skończoną. F. Haiduk, korzystając z wcześniejszych opracowań, poszerzył tekst tworkowskiego duchownego o genealogię żony Josepha von Eichendorffa. Badanie tej genealogii otwiera kolejny raz oczy na bogactwo kulturowe Górnego Śląska, które ciągle jest zbyt mało znane, a przez to niedoceniane.

Luise von Larisch i szkody górnicze
Każdy kto słyszał o Josephie von Eichendorff wie zapewne, że odbywał on piesze i konne wędrówki z Łubowic do niedalekiego Pogrzebienia, by spotkać się ze swoją późniejszą małżonką, Luise von Larisch. Zanim przyszła żona poety znalazła się jednak w Pogrzebieniu, przebywała w miejscu swoich narodzin, czyli w Niewiadomiu. Metryka żony poety określa, że urodziła się ona 18 czerwca 1792 roku, co oznacza, że ochrzczono ją w Rybniku w istniejącym jeszcze wtedy parafialnym, gotyckim kościele Na Górce, czyli na obecnej ulicy Gliwickiej. Większość świątyni rozebrano na przełomie XVIII i XIX wieku, wykorzystując cegłę do budowy istniejącego po dziś dzień kościoła MB Bolesnej w Rybniku. Szczęśliwie pozostawiono wtedy prezbiterium gotyckiej świątyni z przeznaczeniem na kryptę rodu Wengerskich. Do dnia dzisiejszego ocalały fragment gotyckiej budowli służy jako kościółek akademicki. Tam to właśnie ochrzczono Luise von Larisch.
K.W. Moser pisze, że chrzest miał miejsce dwa dni po narodzinach. Wśród rodziców chrzestnych byli baron Antoni Kalckreuth z Pogrzebienia i pani harabina (być może jego żona) Anne Wengersky. Podczas nabożeństwa byli obecni rodzice Luise — młodziutka matka, pochodząca z Górnego Jastrzębia Helene Centner von Centhenthal (1770 – 1838) oraz nieco starszy – ojciec, pochodzący z Niewiadomia, Johann Nepomuk von Larisch (1764 – 1835), absolwent szkoły cysterskiej w Rudach, późniejszy komisarz wojskowy i radny starostwa raciborskiego. Małżonkowie byli dopiero trzy lata po ślubie, który zawarli kiedy lud Paryża zdobywał Bastylię – w lipcu 1789 roku w Wodzisławiu. W czasie uroczystości chrzcielnej, być może niedaleko rodziców, stała guwernantka opiekująca się starszą, dwuletnią siostrą Luise – Johanne. Bardzo możliwe, że na chrzcie w rybnickim kościele byli dziadkowie. Ze strony matki — Gottlieb von Centner (1722 – 1807) i jego żona Caroline Mletzko (1744 – 1823), którzy mogli dojechać z Jastrzębia, ze strony ojca zaś – Johann Joseph von Larisch (1732 – 1795) i Marie Victoria Kalckreuth (1739 – 1815), którzy mieszkali u swego syna w Niewiadomiu.

Po chrzcie rodzina zapewne udała się do posiadłości w Niewiadomiu. Był wtedy czerwiec i goście mogli po posiłku spacerować po dworskim parku. Kiedy spojrzeli na południową stronę miejscowości mogli widzieć już krzątaninę przy budowie szybów kopalni Hoym, która urodziła się w tym samym roku, co mała Luise. Ojcem chrzestnym nowej kopalni był Fryderyk von Reden, dyrektor urzędu górniczego, który zlecił przysięgłemu górniczemu Salomonowi Isaacowi poszukiwanie pokładów węgla. Tarnogórski odkrywca wstrząsnął całą okolicą wokół dworu Larischów w Niewiadomiu, bo kilka lat wcześniej odkrył on węgiel nie tylko w Niewiadomiu, ale również w Czernicy, Pszowie i Rydułtowach. Goście małej Luise von Larisch wiedzieli, że na ich oczach rodzi się przemysł a wraz z nim cała nowa epoka, która będzie dosyć mocno przerażać jej przyszłego męża, dziecka lasów, pól i rzek Górnego Śląska.
Tylko dzięki starym mapom i dociekliwości A. Adamczyka badającego dzieje dawnej kopalni Szczęście Beaty wiadomo, gdzie znajdował się budynek, w którym na świat przyszła Luise i w którym świętowano jej chrzest. Jedynym śladem po dworze Larischów jest sporej wielkości dół, który powstał wskutek eksploatacji węgla na tym terenie w XIX wieku. Teren wokół dawnej posiadłości porasta w tej chwili gęsty las, w którym znajduje się kilka budynków pokopalnianych. Są one łatwo zauważalne z ulicy Raciborskiej. Za jednym z budynków, w głębi lasu jest wspomniany dół, świadczący o miejscu narodzin żony J. Eichendorffa. Rodzina Larischów lub ich spadkobiercy (kopalnia zaczęła funkcjonować dopiero w drugiej połowie XIX wieku) sprzedała majątek właścicielom nowej kopalni, zakładając najprawdopodobniej, że otrzymane pieniądze są więcej warte niż nieruchomość. Romantyczny obiekt westchnień łukowickiego poety jest związany w pokopalnianymi terenami Rybnika, a precyzując, ze szkodami górniczymi. Zestawienie romantycznej miłości i szkód górniczych nie pasuje do stereotypowych obrazów romantyzmu, ale jesteśmy na Górnym Śląsku i tutaj wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane i bogatsze niż stereotypy.